Posterunek policji, młoda policjantka przesłuch*je starszą kobietę w charakterze podejrzanej w sprawie zabójstwa młodego chłopaka w parku:
– No to niech mi Pani opowie jak to było – pyta ze współczuciem policjantka
– Bo ja wyszłam na spacer do parku, siadłam na ławce karmić gołębie i ten młody człowiek się do mnie przysiadł – odpowiada łamiącym się głosem staruszka.
– I bała się pani, że chce panią zgwałcić i go pani uderzyła, tak?
– Nie, nie to nie tak było.
– No to niech pani mówi dalej.
– I on jak się przysiadł, to się zaczął do mnie przysuwać…
– I bała się pani, że chce panią zgwałcić i go pani uderzyła, tak?
– Nie, nie to nie tak było.
– No to niech pani mówi dalej.
– I on mi położył rękę na kolanie…
– I bała się pani, że chce panią zgwałcić i go pani uderzyła, tak?
– Nie, nie to nie tak było.
– No to niech pani mówi dalej.
– I zaczął tak „jeździć” ręką po moim udzie.
– I bała się pani, że chce panią zgwałcić i go pani uderzyła, tak?
– Nie, nie.
– …
– Drugą ręką złapał mnie za pierś.
– I bała…
– Nie, nie
– …
– No i on tak gładził ręką moje udo, już miał włożyć mi rękę za majtki, ja rozchyliłam na nogi, a on zabrał ręce, roześmiał się i powiedział: „prima aprilis babciu”, to zajebałam skurwysyna!