Zaprosiłam pod swój dach drugą żonę byłego męża. Połączyła nas nie tylko przyjaźń, ale i zemsta na człowieku, który nas oszukał.

Gdy dowiedziałam się, że mój były mąż znów złamał komuś serce, poczułam złość, jakiej dawno nie czułam. Tym razem jednak nie zamierzałam milczeć i pozwolić mu wyjść z tego bez szwanku. Los sprawił, że jego nowa żona potrzebowała pomocy…

Gdy przekroczyła próg mojego domu, zaczęłyśmy snuć plany, które miały odmienić nasze życie. Nie sądziłam jednak, że prawda o naszej zemście wyjdzie na jaw w taki sposób…

Pierwsze spotkanie z jego nową żoną

Marek odszedł ode mnie pięć lat temu. Porzucił mnie dla młodszej, piękniejszej kobiety – Kamili. Po rozwodzie musiałam zaczynać życie od nowa. Bolało, ale jakoś się pozbierałam. Byłam przekonana, że nigdy więcej nie będę miała z nim do czynienia. A jednak los miał inne plany.

Kilka miesięcy temu Kamila stanęła pod moimi drzwiami. Była zapłakana, z walizką w ręce. Nie wiedziała, gdzie ma iść. Okazało się, że Marek zdradził ją z kolejną kobietą, a do tego wyrzucił z ich wspólnego mieszkania. Byłam w szoku – nie spodziewałam się, że po tym wszystkim, co mi zrobił, będzie w stanie skrzywdzić także ją.

Nieoczekiwany sojusz

Nie planowałam jej pomagać, ale coś mnie tknęło. Może widok jej łez, może wspomnienie tego, jak sama czułam się po jego zdradzie. Zaprosiłam ją do środka i zaoferowałam tymczasowy dach nad głową. Na początku byłyśmy jak dwie obce osoby, które dzieliło zbyt wiele, by znaleźć wspólny język. Jednak z czasem rozmowy przy kawie zamieniły się w długie wieczory pełne zwierzeń.

Okazało się, że Marek przez lata manipulował nami obiema. Obiecywał jej, że to właśnie z nią ułoży sobie życie, podczas gdy za naszymi plecami miał jeszcze kilka romansów. Im więcej szczegółów wychodziło na jaw, tym większa była nasza złość. Aż pewnego wieczoru Kamila powiedziała:
– Może czas się odegrać?

Zemsta, która zaskoczyła nas same

Plan był prosty: chciałyśmy zrujnować Marka finansowo. Wiedziałyśmy, że jego firma opiera się na dobrym wizerunku, a my miałyśmy dowody, które mogły go zniszczyć – umowy zawierane w podejrzanych okolicznościach, faktury na nieistniejące usługi. Zaczęłyśmy delikatnie, wysyłając anonimowe donosy do jego klientów. Efekt był natychmiastowy – Marek zaczął tracić kontrakty, a plotki o jego nieuczciwości rozprzestrzeniały się w błyskawicznym tempie.

Kamila z radością śledziła jego kolejne porażki. Ja czułam satysfakcję, ale gdzieś w głębi duszy rodził się niepokój. Czy naprawdę chcemy aż tak go zniszczyć?

Prawda wychodzi na jaw

Pewnego dnia Marek zjawił się pod moimi drzwiami. Był zły, podejrzewał, że mam coś wspólnego z jego problemami. Kamila stała wtedy za moimi plecami, a ja zobaczyłam w jej oczach coś, co mnie przeraziło – czystą determinację.

– To wszystko twoja wina – powiedziała zimnym tonem, wychodząc z cienia. – Dostałeś, na co zasłużyłeś.

Marek zbladł, ale ja poczułam, że posunęłyśmy się za daleko. Wiedziałam, że prędzej czy później to do nas wróci. I wróciło – Kamila zaczęła mnie wykorzystywać. Zrobiła się zaborcza, rościła sobie prawa do mojego domu i oszczędności. Zrozumiałam, że Marek nie był jedynym problemem.

Co sądzicie o tej historii? Jak Wy byście postąpili na miejscu bohaterki? Czy pomoglibyście byłej żonie swojego eks-męża, wiedząc, że może to prowadzić do kolejnych komplikacji? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!