Siostra twierdziła, że ojciec nie chce mnie widzieć. Nieoczekiwany telefon od sąsiada ujawnił, w jakim stanie naprawdę był ojciec.

Przez lata myślałam, że ojciec nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Moja siostra powtarzała to przy każdej okazji, podsycając moje poczucie winy. Pewnego dnia zadzwonił do mnie jego sąsiad…

To, co usłyszałam, wstrząsnęło mną do głębi. Nagle wszystkie puzzle zaczęły się układać, a prawda okazała się gorsza, niż mogłam sobie wyobrazić…

Zerwane więzi rodzinne

Relacje z moim ojcem nigdy nie były łatwe. Po śmierci mamy zamknął się w sobie, a wychowywanie nas – mnie i mojej starszej siostry Elżbiety – spadło głównie na niego. Nie był wylewny, a swoje uczucia skrywał za surowym spojrzeniem i milczeniem. Elżbieta zawsze twierdziła, że to ja byłam jego ulubienicą. Może miała rację, ale po wyprowadzce z domu coś się zmieniło.

Przez lata próbowałam utrzymać z ojcem kontakt, ale za każdym razem, kiedy dzwoniłam, odbierała siostra. Powtarzała, że tata nie chce ze mną rozmawiać. „Nie jesteś mile widziana w naszym domu” – mówiła chłodno, a ja w końcu przestałam próbować. Myślałam, że coś zrobiłam, że go zawiodłam.

Nieoczekiwany telefon

Kilka dni temu zadzwonił telefon. Numer nie był mi znany, więc prawie go nie odebrałam. Po drugiej stronie odezwał się starszy mężczyzna, który przedstawił się jako pan Władysław, sąsiad mojego ojca.

– Pani Zofio, proszę wybaczyć, że dzwonię, ale muszę pani coś powiedzieć – zaczął niepewnie. – Z ojcem jest źle. Ledwo wychodzi z domu, a wygląda, jakby ledwo żył.

Poczułam ukłucie w sercu. Od miesięcy Elżbieta nie wspominała, że ojciec ma jakiekolwiek problemy zdrowotne.

– A moja siostra? Przecież mieszka z nim, prawda? – zapytałam z niedowierzaniem.

Władysław zawahał się. – Mieszka, ale… może lepiej, żeby pani sama przyjechała i zobaczyła na własne oczy.

Powrót do rodzinnego domu

Nie czekałam długo. Następnego dnia pojechałam do rodzinnego domu. Drzwi otworzyła mi Elżbieta. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, które szybko zastąpiła złość.

– Co ty tu robisz? Ojciec nie chce cię widzieć! – rzuciła.

Zignorowałam ją i weszłam do środka. W salonie, na starym fotelu, siedział mój ojciec. Był wychudzony, zgarbiony, wyglądał jak cień człowieka, którego pamiętałam.

– Tato? – szepnęłam, klękając przy nim.

Podniósł wzrok, a w jego oczach pojawiły się łzy. – Zosiu… Czekałem na ciebie…

Te słowa sprawiły, że poczułam, jak cały świat się wali.

Prawda wychodzi na jaw

Okazało się, że Elżbieta przez lata izolowała ojca ode mnie. Powtarzała mu, że nie chcę go widzieć, że jestem zbyt zajęta swoim życiem, by o niego dbać. Kiedy poprosiłam o wyjaśnienia, wybuchła kłótnia.

– To wszystko twoja wina! – krzyczała. – Zawsze byłaś jego ulubienicą, a ja byłam nikim! Nie zasługujesz na niego!

Dowiedziałam się, że Elżbieta stopniowo przejęła kontrolę nad jego pieniędzmi, zostawiając go niemal bez środków do życia. Sąsiad Władysław, widząc, co się dzieje, zdecydował się interweniować. Nie zostawiłam ojca samego. Przeprowadziłam go do siebie, zapewniając opiekę, której potrzebował. Zerwałam kontakt z siostrą, która nie wykazała nawet cienia skruchy.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak bliska osoba mogła okazać się zdolna do takiej manipulacji. Czy postąpiłam słusznie, odcinając się od niej na zawsze? Jak Wy byście się zachowali? Dajcie znać w komentarzach!