Kiedy z konta wyparowało 8 tys. złotych, wiedziałam, że mój mąż ma kochankę. Myliłam się. I to bardzo
Z konta bankowego zniknęło 8 tysięcy złotych, a ja natychmiast wiedziałam, co się dzieje. Mój mąż musiał mieć kochankę. W końcu skąd wzięłaby się taka duża suma, której on nigdzie wcześniej nie wspominał? Postanowiłam dowiedzieć się prawdy…
Byłam pewna, że mam rację. Przecież wszystkie znaki na to wskazywały! Ale kiedy zaczęłam drążyć temat i odkryłam, co naprawdę się stało, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Nie to było jednak najgorsze…
Początek był dość niewinny. Jak zawsze rano, zalogowałam się do naszego wspólnego konta bankowego, żeby sprawdzić, czy wszystkie rachunki są opłacone. Jednak tym razem coś się nie zgadzało. Na naszym koncie brakowało 8 tysięcy złotych. Zatkało mnie. Owszem, mieliśmy większe wydatki, ale zawsze o nich rozmawialiśmy. A teraz? Brakowało całej sumy bez żadnego wyjaśnienia. Przez chwilę miałam nadzieję, że to tylko jakaś pomyłka.
Szybko jednak wróciła zimna rzeczywistość. Pamiętałam, jak ostatnio mój mąż, Piotr, wracał późno z pracy, zaczął nosić droższe ubrania i miał na sobie perfumy, których nigdy wcześniej nie używał. Od jakiegoś czasu wydawał się także bardziej zamyślony, jakby miał coś na sumieniu. Teraz te 8 tysięcy stało się ostatnim kawałkiem układanki. Wszystko układało się w jedną całość – Piotr miał kochankę.
Podejrzenia i pierwsza kłótnia
Z nerwów nie mogłam czekać do wieczora. Zamiast tego, zadzwoniłam do niego od razu, kiedy był w pracy. Gdy tylko usłyszał moje słowa o brakujących pieniądzach, jego głos stał się spięty. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś ukrywa.
– Co się stało z tymi pieniędzmi? – zapytałam zimnym głosem.
– To nie jest rozmowa na telefon – odpowiedział wymijająco.
Serce zaczęło mi szybciej bić. W tym momencie miałam pewność, że coś przede mną ukrywa. Gdy wrócił wieczorem, zaczęłam atakować. Próbowałam zmusić go do wyjaśnień. On jednak unikał tematu, co tylko doprowadziło do jeszcze większej kłótni. W końcu rzucił tylko jedno zdanie, które miało uciszyć wszelkie podejrzenia: „Nie mam kochanki!”. Ale przecież to było niemożliwe, prawda?
Intryga się zagęszcza
Przez następne dni nie mogłam przestać myśleć o tej sytuacji. Zaczęłam go śledzić. Sprawdzałam jego telefon, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam. Szukałam czegoś – jakiegoś śladu. Ale nie znalazłam niczego. Mimo to nie mogłam zignorować tych znikających pieniędzy.
Tydzień później, kiedy Piotr był w pracy, zadzwoniłam do jego najlepszego przyjaciela, Roberta. Wiedziałam, że jeżeli Piotr ma coś na sumieniu, to Robert o tym wie. Oczywiście nie powiedział nic konkretnego, ale jego głos zdradził, że coś jest na rzeczy. Poczułam, że już jestem blisko odkrycia prawdy.
Cała prawda wychodzi na jaw
Kilka dni później, zupełnie niespodziewanie, pojawił się kurier. Wyszedł z ciężką paczką, którą wręczył mi z szerokim uśmiechem. „Proszę, to do pani męża”. Nie mogłam uwierzyć. Co on znowu zamówił? Otworzyłam paczkę, a w środku znalazłam… gitarę. Drogą gitarę. Przez chwilę stałam w osłupieniu. Wtedy do mnie dotarło – te pieniądze nie zniknęły, bo Piotr miał kochankę. On po prostu kupił gitarę za 8 tysięcy złotych!
Kiedy wieczorem zapytałam go o paczkę, wyjaśnił mi wszystko. To była jego „niespodzianka”. Chciał wrócić do grania, o którym marzył od lat. Przez całą tę sytuację czułam mieszankę ulgi i frustracji. Ulgi, bo nie było żadnej kochanki. Frustracji, bo mógł mi to wszystko wyjaśnić od razu, zamiast wpędzać mnie w podejrzenia i stres.
Czy dałoby się tego uniknąć?
Kiedy myślałam, że Piotr ukrywa coś poważniejszego, w rzeczywistości starał się zrobić sobie prezent na urodziny. Wpadłam w pułapkę swoich własnych domysłów i oskarżeń. A wystarczyło, żebyśmy po prostu ze sobą porozmawiali. Co wy byście zrobili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!