Wychowuję córkę, którą mój mąż ma z kochanką. Przed śmiercią poprosiła mnie, żebym zaopiekowała się ich dzieckiem

Kiedy moje małżeństwo zaczęło się rozpadać, odkryłam, że mój mąż miał romans. To jednak nie był koniec szokujących wiadomości. Pewnego dnia w naszym życiu pojawiła się mała dziewczynka, a ja zostałam zmuszona do podjęcia decyzji, której nigdy się nie spodziewałam…

Zanim jednak zdążyłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje spojrzenie na tę sytuację. Niewielka kartka papieru, ukryta w pudełku, ujawniła całą prawdę, o której nigdy nie miałam się dowiedzieć…

„Byłaś zawsze silniejsza ode mnie”

Małżeństwo z Adamem zaczęło się jak bajka. Był uroczy, opiekuńczy, a ja byłam pewna, że znalazłam mężczyznę swojego życia. Po dziesięciu latach zrozumiałam, że każdy ma swoje tajemnice. Kiedy Adam zaczął wracać późno z pracy, tłumacząc się nadgodzinami, nie zadawałam pytań. Ufałam mu bezgranicznie. Jednak pewnego dnia telefon od nieznajomej kobiety zmienił wszystko.

– Adam to ojciec mojego dziecka – powiedziała spokojnym, choć nieco drżącym głosem. – Jestem poważnie chora, zostało mi niewiele czasu. Proszę, żebyście zajęli się jej wychowaniem…

Dziewczynka, która zmieniła wszystko

Nie wierzyłam w to, co słyszę. Kochanka mojego męża miała raka, a on od roku prowadził podwójne życie. Nasza kłótnia była burzliwa – w jej trakcie Adam przyznał się do wszystkiego.
– Przepraszam, Zosiu. To był błąd, ale dziecko niczemu nie jest winne… – mówił, łamiącym się głosem.

Kilka miesięcy później kochanka Adama odeszła, a jej córka, mała Lena, zamieszkała z nami. Nie mogłam spojrzeć Adamowi w twarz, a jednak nie umiałam odwrócić się od tej niewinnej dziewczynki.

Sekret ukryty w pudełku

Lena miała 5 lat, gdy pewnego dnia sprzątałam w naszej sypialni. Na dnie szafy znalazłam niewielkie pudełko, należące do Adama. Ciekawość wygrała. W środku była stara, zżółknięta kartka – list od matki Leny.
„Droga Zosiu, wiem, że to, co zrobiłam, było okrutne. Zabrałam ci część męża, ale kochałam go bardziej niż powinnam. Adam nigdy nie chciał tej dziewczynki. To ja zmusiłam go do przyznania się do niej. Wiem, że tylko ty możesz dać jej to, czego ja nie zdołam…” Byłam w szoku. To Adam nie chciał Leny? Cały czas udawał przed nami obojgiem!

Rozmowa, która zmieniła wszystko

Wieczorem, gdy dzieci już spały, zawołałam Adama do kuchni i położyłam przed nim list. Nie zaprzeczał.
– Myślałem, że ją pokocham, ale… nie umiem. Każde spojrzenie na nią przypomina mi o błędzie.
– To nie błąd, to dziecko – powiedziałam z wściekłością.

Zrozumiałam, że nie mogę liczyć na Adama. Jednak Lena nie była niczemu winna. Postanowiłam walczyć o nią – nawet jeśli oznaczałoby to koniec naszego małżeństwa.

Cała prawda na jaw

Dziś Lena ma 12 lat, a ja jestem jej matką w każdym tego słowa znaczeniu. Adam odszedł od nas, ale nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z nią. Gdy pytają mnie, dlaczego wychowuję córkę męża i jego kochanki, odpowiadam zawsze to samo: „Bo ona jest moją córką, nie ważne, kto ją urodził”.

A co Wy byście zrobili na moim miejscu? Czy potrafilibyście wychować dziecko swojego męża z innego związku? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!