Mąż z dnia na dzień wyrzucił mnie z domu z dziećmi. Nie przejmował się, że mieszkamy w ruderze do gruntownego remontu – Nie spodziewał się, że po latach zemszczę się, odbierając mu wszystko, co zbudował

Kiedy Marta została z dziećmi na ulicy, była w szoku. Mąż bez skrupułów wyrzucił ich do rudery, która ledwo nadawała się do zamieszkania. Marta, zrozpaczona i zraniona, musiała zacząć życie od nowa, podczas gdy on budował swoje „królestwo”. Ale los miał inne plany…

Kilka lat później życie męża zaczęło się sypać. Marta, która przez ten czas ciężko pracowała, postanowiła zadać cios, którego on nigdy by się nie spodziewał. A to, jak tego dokonała, jest po prostu niewiarygodne…

Wyrzucona z dnia na dzień

Marta nigdy nie podejrzewała, że jej mąż, Andrzej, okaże się człowiekiem zdolnym do takiego okrucieństwa. Byli małżeństwem przez siedem lat, mieli dwoje małych dzieci i choć ich życie nie zawsze było idealne, wydawało się stabilne. Wszystko zmieniło się pewnego wieczoru, kiedy Andrzej wrócił do domu i bez zbędnych wyjaśnień oznajmił, że Marta musi się wyprowadzić.

– Nie chcę cię tu więcej widzieć! – krzyczał, rzucając jej walizki pod nogi. – Zabieraj dzieci i wynoś się do tej rudery po twojej babci!

Rudera, o której mówił, była starym domem odziedziczonym przez Martę po zmarłej babci. Budynek wymagał gruntownego remontu, a jego dach ledwo trzymał się na podporach. Marta błagała Andrzeja, by przemyślał swoją decyzję, ale on był nieugięty. Jego serce zdawało się zamarznięte.

Nowy początek w starych murach

Z dziećmi na rękach Marta musiała przenieść się do zaniedbanego domu. Zaczęła od uprzątnięcia gruzu i załatwienia prowizorycznego ogrzewania. Przez pierwsze miesiące żyli niemal jak w epoce kamienia, ale Marta szybko się pozbierała. Zaczęła pracować na dwa etaty, oszczędzała każdy grosz i robiła wszystko, by zapewnić dzieciom godne życie.

W międzyczasie Andrzej rozwijał swoją firmę budowlaną. Zainwestował w luksusowy dom i samochody. Z daleka wyglądał na człowieka sukcesu, ale Marta wiedziała, że to tylko fasada.

Pierwsze rysy na jego „królestwie”

Po pięciu latach Andrzej zaczął mieć problemy. Plotki o jego nieuczciwych praktykach biznesowych zaczęły krążyć po mieście. Do tego doszły konflikty z kontrahentami i niespłacone kredyty. Marta, która przez ten czas zdołała odbudować swoje życie, czekała na odpowiedni moment.

Z pomocą prawnika zebrała dowody na to, że Andrzej unikał płacenia alimentów, fałszował dokumenty i wykorzystywał środki firmowe do celów prywatnych.

Zemsta, która zaskoczyła wszystkich

Marta złożyła pozew do sądu, żądając zaległych alimentów i odszkodowania za lata zaniedbań wobec dzieci. W procesie wyszły na jaw wszystkie machlojki Andrzeja. Sąd nie tylko nakazał mu spłatę długów wobec Marty, ale także zamroził jego majątek.

Kiedy Andrzej stracił swoją firmę, dom i samochody, Marta z ironicznym uśmiechem odkupiła na licytacji… dom, który kiedyś wspólnie budowali.

Cała prawda wychodzi na jaw

Andrzej nie mógł uwierzyć, że kobieta, którą kiedyś tak skrzywdził, zdołała odbudować swoje życie i zadać mu ostateczny cios. Przyszedł do Marty, prosząc o przebaczenie, ale ona zamknęła mu drzwi przed nosem.

– To, co zbudowałeś, zniszczyła twoja pycha – powiedziała, patrząc, jak odchodzi z opuszczoną głową.

A jak Wy byście postąpili na miejscu Marty? Czy wybaczylibyście Andrzejowi? Dajcie znać w komentarzach!